03. Fox Upfronts 1/3

Z lekkim opóźnieniem, ale jest, prawda? Naprawdę potrzebuję odpowiedzi na to. Jeśli chcesz być informowany o nowych wpisach – wpisz swój e-mail w polu Follow By E-mail.  Z góry dziękuję za komentarze i pozdrawiam! Ta miniaturka ma jeszcze dwie części.
-------

- Hej.

Podchodzi do mnie coraz bliżej i bliżej. Oboje jesteśmy na czerwonym dywanie Fox Upfronts, który ma za zadanie promować zbliżający się najnowszy sezon X Factor’a. Wszyscy z branży są tutaj i czuję jakby cały czas  swój wzrok kierowali wyłącznie na mój brzuch. Próbuję wciągnąć powietrze, aby wydawał się mniejszy, ale kogo ja próbuję oszukać. Jestem w piątym miesiącu ciąży i nie mogę tak po prostu tego ukryć .

Szepczę ciche Cześć kiedy on kładzie rękę na mojej talii i zdecydowanym ruchem przyciąga mnie bliżej siebie, abyśmy oboje mogli pozować do zdjęć. Wymuszam najszerszy uśmiech na twarzy na jaki mnie stać i odwzajemniam jego uścisk. Dzięki Bogu jestem w tym dobra. Dziennikarze powinni być zadowoleni.

- Czemu jesteś taka spięta? Coś się stało?

Nie trzeba wiele mówić. Od pewnego czasu między nami jest dość niezręcznie. Cóż, odkąd daliśmy upust naszym emocjom w jego samochodzie. Tej nocy kiedy w końcu poddałam się jego silnym ramionom i czułym pocałunkom. Kiedy pozwoliłam pięćdziesięciotrzyletniemu mężczyźnie kochać mnie jak żadnemu innemu młodemu chłopakowi wcześniej.

- Nic, naprawdę – jąkam się, ale po chwili na szczęście przestaję – Znaczy, muszę z Tobą porozmawiać.

Wyszeptuję wreszcie nerwowo kiedy zniżył swoje ucho do moich ust. Nadal nie przestaje mnie obejmować.

- Nie ma sprawy.

Wrócił do standardowej pozy, gdzie uśmiechał się na swój dobrze znany sposób do otaczających nas aparatów. Jest świetny w tym, dużo lepszy niż ja.

- Chodź ze mną.

Mówi do mnie w momencie, gdy skończyliśmy pozować do niekończącej się ilości zdjęć i daje znać mojemu ochroniarzowi aby pozostał za nami i pilnował, aby nikt nie wszedł do pomieszczenia, gdzie przebywamy. Ani na chwilę nie puszcza mojej dłoni. Boże, jak tylko dotyka mojej skóry, cała płonę. To nie jest ta legendarna chemia czy fruwające motyle w brzuchu jak ludzie opisują podobne sytuacje. Czuję silne kołatanie mojego serca, szybsze niż być powinno, i bezskutecznie próbuję wmówić sobie, że wszystko ze mną w porządku. Jednak przyjemne skurcze w dole mojego brzucha zaprzeczają temu całkowicie. Modlę się wyłącznie o to, żeby nigdy mnie nie zostawiał.

- Cześć.

Zwraca się do mnie jeszcze raz i przyciąga w silny uścisk. Tym razem obejmuje mnie dwoma ramionami i nie pozwala szybko się oddalić. W tym momencie myślę jak mu powiedzieć o całej tej sytuacji i dochodzę do wniosku, że nie mam żadnego sensownego pomysłu. Owszem, czytałam książki i oglądałam wiele filmów, w których kobiety wybierały najmniej odpowiednie momenty, aby uświadomić swoich partnerów o ich niechybnym ojcostwie. Zawsze z nich drwiłam i je wyśmiewałam, ale teraz całkowicie rozumiem cz tak się zachowywały. Sama wybrałam niedostatecznie dobrą chwilę. Ale później pewnie było by jeszcze gorzej. 

- Witaj Si.

Mówię do niego zdrobnieniem, które sama wymyśliłam jakiś czas temu i patrzę prosto w jego oczy. Przyciska mnie do siebie tak blisko, że nasze biodra się stykają i idealnie pasują do siebie. On doskonale wie jak jego obecność działa na mnie. Powiedziałam mu to tamtej nocy.

- Tęskniłem za tobą.

Czule do mnie szepcze i gładzi obiema rękoma moje plecy. Czuję ich palący dotyk niemal na całej powierzchni mojego ciała jeśli to w ogóle możliwe. Próbuję odsunąć się od niego, aby mój dość wystający brzuszek nie napierał na niego, ale za każdym razem przyciąga mnie coraz bliżej. Co więcej, zdaje się go w ogóle nie zauważać. Czy byłam aż tak gruba w zeszłym roku?

- Ja też za tobą tęskniłam, dziadku.
 
Odpowiadam starając się zachować niedbały, ale także przyjacielski ton.

- Z pewnością nie jestem twoim dziadkiem.

Szepcze subtelnie i, nie wiem jakim cudem, ale przyciąga mnie jeszcze bliżej powodując, że nasze ciała przywarły do siebie w intymny sposób.

- Simon…

Próbuję dokończyć zdanie, ale nawet na to mi nie pozwala. W międzyczasie dłoń zaplątuje w moje włosy i delikatnie przeczesuje je palcami. 

- Uwielbiam twój nowy kolor włosów. Wyglądasz w blondzie na starszą.

- Dziękuję.

Patrzę w dół, na nasze kolana znajdujące się tuż przy sobie. Nie mam pojęcia jak skierować naszą rozmowę na pożądany przeze mnie temat.

- Zamierzam cię teraz pocałować.

Słyszę po chwili i nie mogę znaleźć w sobie odpowiedniej siły, aby trzymać tego mężczyznę z daleka ode mnie. Jego usta pasują perfekcyjnie do moich, a języki powoli walczą o dominację. Nasze oddechy stają się coraz cięższe i ostatnimi siłami woli powstrzymuję się, aby nie jęknąć z rozkoszy, jaką mi daje samym pocałunkiem. Trzyma moją twarz jedną ręką, delikatnie ale zarazem władczo, gdy druga zaś rozpoczyna podróż po moich plecach, w górę i w dół, aż po same pośladki. Powoli czuję jak moje własne kolana mnie zawodzą.

- Czekaj!

Mówię stanowczo i odpycham go lekko. Coś wewnątrz mnie przypomina mi, gdzie mnie to zaprowadziło ostatnim razem. Do sytuacji, której nigdy nie będę żałować. Dzięki, której spędziłam ostatnie pięć miesięcy ciężko pracując nad nową płytą, aby później odpocząć i przez jakiś czas cieszyć się tylko macierzyństwem i moim synem.

- Simon, ja…

Zdejmuję jego ręce ze mnie. Mogę zrzucić winę na szalejące hormony, ale i to tak nic nie zmienia, ponieważ dalej jestem przerażona i nie wiem jak to wykrztusić z siebie.

Widać po nim, że jest zdezorientowany i skołowany. Podejrzewam, że dokładnie w tej chwili zbladłam tak jak on.

- Powiesz mi wreszcie co się dzieje, dzieciaku?

- Ja…

Nie wiem jak to powiedzieć i mały wewnątrz mnie znowu zaczyna wiercić się jakby grał w piłkę. Problem w tym, że to ja jestem tą piłką i przysięgam, to nie jest miłe uczucie.

- Co..?

Dopiero teraz patrzy wnikliwie, a zarazem niedowierzająco, na mój brzuch. Podążam za jego spojrzeniem i uświadamiam sobie, że obejmuje jedną ręką mój brzuch. Nie planowałam tego, zadziałał mój macierzyński instynkt.

- Podejdź tutaj.

Mówię do niego cicho i robię jeden krok w jego stronę. Kładę jego rękę w miejscu, gdzie mały przed chwilą kopnął dość mocno. Mój brzuch może jeszcze jest mały i w tej spódnicy trudno go zauważyć, ale jest okrągły i twardy.  Kieruje na mnie swoje pytające spojrzenie.
 
- Jesteś…?

- Tak, po zeszłorocznym finale.

Odpowiadam szybko i bez wahania oraz zgaduję, że on właśnie precyzyjnie wylicza dokładną datę. Dwudziesty grudnia, to wtedy nasze dziecko zostało poczęte.

- Jesteś blisko szóstego miesiąca.
 
- Prawie.

- Demi…

Wiem, że w tej chwili chce przeprosić, ale do cholery, nie o to mi chodziło. I to nie jest czas na przeprosiny.

- Si… Teraz już nic nie zmienisz. Nie ma za co przepraszać. I mieć wyrzuty sumienia. Ja nie żałuję naszego dziecka, ponieważ od zawsze o nim marzyłam. Myślałam o tym więcej niż możesz przypuszczać  i naprawdę nic nikomu nie mam za złe .

Udaje mi się częściowo wyjaśnić co czuję. Tak, moja ciąża nie była planowana i ludzie będą wytykać mnie palcami, ale nie obchodzi mnie to. Jak mogłabym dbać o coś tak nieistotnego kiedy wewnątrz mnie rozwija się moje własne maleństwo?

- Jeśli ty nie żałujesz to ja też nie.

Mówi i patrzy mi prosto w oczy. Głęboko. A mnie uderza wielka fala pożądania. Podejrzewam, że w dużej mierze to przez hormony.

- Chcę, żebyś mnie teraz pocałował i wziął mnie tutaj tak jak wtedy.

Szepczę mu to do ucha i słyszę jak ciężko przełyka ślinę i zamyka oczy. 

- Będziemy w tym razem?

Pyta trzymając mnie za rękę. Domyślam się, że chodzi mu o ciążę i czas po porodzie. Przenoszę jego ręce na moje plecy tak, aby mnie przytulał.

- A chcesz tego? Chcesz być razem z nami?

- Zawsze chciałem stworzyć prawdziwą rodzinę więc teraz chyba dostaję to, o czym marzyłem. 

Pochyla się w moją stronę i całuje moje czoło. Uśmiecham się w odpowiedzi. Będziemy rodziną. Moje niepisane marzenie właśnie się spełnia.

- Kocham cię.

Mówię i szeroko się uśmiecham. Po chwili go przelotnie całuję nie czekając na odpowiedź. Nie potrzebuję jej, ponieważ wszystko już wiem.

- Wmawiałem sobie tyle razy, że mi na tobie nie zależy, a zawsze kończyło się na tym,  że tylko próbowałem oszukać samego siebie i resztę ludzi. Nie mogę cię nie kochać. Już nie potrafię i przede wszystkim nie chcę. 

Czy można czuć się na ziemi jak w niebie? Tutaj, w tym momencie mam wszystko co mi jest potrzebne do szczęścia. 

- Prawdopodobnie musimy już wracać na czerwony dywan. Oraz dodatkowo koniecznie muszę odwiedzić dom i uwolnić naszego syna z tego spandexu. (materiał podobny do skóry, bardzo elastyczny – dop. tłum.)

 - Chciałbym zdjąć tą spódniczkę, spandex i figi z mamusi.

Szepcze do mnie uwodzicielskim głosem i kieruje swoje ręce na moje pośladki. Boże, moje wnętrzności prawdopodobnie robią właśnie salta.

- Chemia między nami jak widzę, się nie zmieniła.

- Myślę, że nawet jakiś czas temu uczyniliśmy ją większą.

Pochyla się w moją stronę i delikatnie mnie całuje jednocześnie rozchylając moje nogi od tyłu. Odchylam głowę na bok i jęczę kiedy mnie tam pieści. Składa pocałunki na mojej szyi aby po chwili przestać.

- Chodźmy do domu.

- A gdzie jest dom?

Pytam go, odsuwając się i spoglądając na niego spod półprzymkniętych powiek.

- Gdziekolwiek, byle był z Tobą.

Odpowiada niemal od razu. Dobra odpowiedź. Po chwili wybucham głośnym, ale szczerym śmiechem.

- Jesteś niesamowity, ale także nadal dupkiem i nie zmieniaj tego, proszę.

- Wiem i chodźmy wreszcie.
-------

- Cholera jasna!

Przeklinam próbując pociągnąć moją spódnicę choć trochę w dół. Jest ze skóry więc to ciężkie zadanie.

- Poczekaj, pozwól tacie pomóc mamusi.

Mówi przedrzeźniając mnie, ale  jednocześnie jakimś cudem obniżając czarną miniówkę.

- Uwielbiasz bawić się moimi częściami garderoby i być nazywanym tatuśkiem, prawda?

Pytam go żartobliwie, kiedy idziemy w kierunku drzwi. Ramię w ramię.

- Oczywiście, ale muszę jeszcze trochę poćwiczyć obie czynności.

- Mam na sobie tylko tą spódniczkę więc masz ułatwione zadanie.  Tatusiu.

Mówię słodkim głosem i puszczam mu oczko w momencie otwierania drzwi.

- Jesteś niesamowicie złośliwa i grasz nie fair.

Mruczy do mojego ucha wyjątkowo głębokim i seksownym głosem, gdy pozujemy do kolejnego zdjęcia. Mogę przyrzec, że się zaczerwieniłam, a kamery i aparaty niestety otaczają nas z każdej strony.

- I za to mnie kochasz.

- Zawsze.

Autorka: Idreamtofdemi(Argentyna)

9 komentarzy:

  1. super rozdział :) fajnie, że zdecydowałaś się na prowadzenie takiego bloga :) czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział już nie mogę się doczekać nn mam nadzieje że dodasz go szybko

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszamy na blog zajmujący się recenzjami książek! Cymelium.blogspot.com! Możecie nas również polubić na Facebooku TUTAJ! ZAPRASZAMY! Recenzujemy dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze nigdy takich dobrych opowiadań. Czeakam na następny i następny i następny rozdział.
    Dobra robota ! : *

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy dodasz kolejny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podoba mi sie zarówno nowy szablon jak i rozdział ;) genialnie! :D Demka w ciąży z Simonem omg jaram się xD w sumie fajnie byłoby gdyby naprawdę było coś między nimi, bo gdy są razem wyglądają na naprawdę szczęśliwych ;) z niecierpliwością czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział już nir mogę doczekać się nowego rozdziału mam nadzieje że szybko go dodasz

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny ;d Kiedy nowy ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Co z następnym rozdziałem?

    OdpowiedzUsuń